Wyjście ze strefy komfortu, czyli tam gdzie wydarza się magia.
- Magda Majewska
- 19 mar 2023
- 9 minut(y) czytania
Zaktualizowano: 3 lis 2023
Określenie "strefa komfortu" i "wychodzić ze strefy komfortu" to jedne z tych określeń, które były przez ostatnie dekady tak często wykorzystywane i nadużywane, że dla wielu straciły sens. Ale to, że w korporacjach hasło to powtarzano jak zdartą płytę, często wcale nie z intencją by faktycznie ktoś próbował to robić, to jeszcze nie powód by odrzucać sensy, które ono niesie. A jakie to sensy? Zacznijmy od tego, że dobrze należy zrozumieć, czym jest strefa komfortu. Bo nie chodzi oto, że żyjemy tam zrelaksowani, szczęśliwi niczym w eldorado. I jest nam "po prostu dobrze".
To wybieranie znanej ścieżki, a przez to łatwiejszej,. Powtórzenie i znane jest psychicznie łatwiejsze, w tym sensie, że podejmowanie nowych sposobów działania, myślenia, czucia, reagowania wiąże się z wysiłkiem i wydatkowaniem energii. A jesteśmy zaprogramowani do oszczędzania energii. Nasz mózg na tyle, na ile może, dąży do automatyzacji działań. Powtarzalność oznacza oszczędność sił witalnych. I jest duży opór, gdy takie struktury zaczynamy naruszać. Kiedy chcemy zmienić nawyki. A tym bardziej głębsze struktury psychiczne - jak np. schematy tworzenia relacji, obraz siebie, swoje miejsce w świecie. Dlatego pozwolenie sobie na komfort może wymagać wyjścia ze strefy komfortu.
Na przykład dla osób, które wyszły z rodzin dysfunkcyjnych powtarzanie wzorców, jakich nauczyły się z dzieciństwa jest właśnie tym - tkwienie w tym co znane, oswojone, choć krzywdzące - jest tkwieniem w sferze komfortu. A więc wybór znanego zła to jest wybieranie łatwiejszego i znanego. I w tym sensie komfortowego. Komfort, gdy mówimy o "strefie komfortu" oznacza pewnego rodzaju wygodę, a nie przyjemność. I znów - wygoda ta może być w czymś bardzo niewygodnym dla osoby patrzącej z boku. Dla obserwatora może wydawać się, że ta dana osoba idzie drogą bardzo trudną. I to też jest prawda - często tak jest. Ale idzie drogą łatwiejszą dla siebie.
Jako ludzie potrafimy znaleźć komfort w dyskomforcie i do niego przywyknąć w bardzo niekomfortowych okolicznościach. W efekcie pozostawania przy znanym, osoby z rodzin dysfunkcyjnych odtwarzają traumę wybierając związki i sytuacje w życiu, które dostarczają napięcia, braku poczucia bezpieczeństwa i negatywnych emocje. Jednak to jest właśnie powtórzenie znanego i znaczy to, że w swoim rozwoju - dopóki nie podejmą wysiłku, by to zmienić i nie włożą w to pracy (co nie jest to ani łatwe, ani szybkie, ani przyjemne) - stoją w miejscu. W tym sensie tkwią w strefie komfortu. Bo tkwią przy znanych wzorcach.
Mamy ogromne zdolności adaptacyjne i motywację do przetrwania. Ma to plusy i minusy. Minusem jest m.in. to, że jeśli we wcześniejszych okresach rozwojowych adaptacyjne były schematy, które na dłuższą metę nam nie służą - takie na przykład jak życie w stałym stanie napięcia i wyostrzonej uwagi - to nawet, gdy pierwotne zagrożenie już minie my nadal działamy, myślimy i czujemy tak samo. A nawet dążymy do odtwarzania zewnętrznych warunków, które będą podtrzymywać te zworce. Czyli na przykład wybieramy takie związki i wchodzimy w takie życiowe sytuacje, w których stałe napięcie i wyostrzona uwaga będą uzasadnione i przydatne. Jak można się domyślać nie są to warunki bardzo przyjemne, czy komfortowe w potocznym rozumieniu. Ale jest to tkwienie w sferze komfortu. Na tym polega zjawisko odtwarzania traumy. Mamy, jako ludzie, biologicznie, ogromne inklinacje do powtórzeń. I wynika to z budowy naszego mózgu i układu nerwowego. A często i z kulturowego przekazu.
Pozytywny aspekt naszych zdolności adaptacyjnych oznacza, że mamy wybór i możemy zmieniać tak siebie, jak i zewnętrzne okoliczności swojego życia. Działać przeciw przyzwyczajeniom i presji (zewnętrznej, czy wewnętrznej) do powtórzeń.
Choć o wyborze możemy mówić przede wszystkim wtedy, gdy taka osoba, z negatywnymi schematami, już miała okazję się przekonać, że jej droga nie jest jedyną. W pewnych skrajnych przypadkach zdarza się, że wyboru nie ma. Jednak odróżnijmy prawdziwy brak wyboru od uświadomienia go sobie. Do uświadomienia może być duża niechęć, ale nie jest to równoznaczne z tym, że "nie da się inaczej". Kiedy dana osoba miała okazję się przekonać, że będąc tu gdzie jest traci i ponosi koszty i jednocześnie miała okazję zaobserwować, choćby pobieżnie ludzi, które żyją inaczej wtedy zaczynamy mieć do czynienia z wyborem. Wtedy ta osoba zaczyna wiedzieć - początkowo na głowę, bo nie z doświadczenia - że są inne możliwości. Choć nadal wybór, który się ma może nie być dobrze uświadomiony i z dużym prawdopodobieństwem, w wielu przypadkach nie jest jako taki odczuwany. Wręcz przeciwnie początkowo zmaganiem będzie by w ogóle dostrzec, że w istocie możemy tu wybierać i nie jesteśmy skazani ani na powtórzenia. Dlatego pomoc i wsparcie są bardzo istotne jeśli chcemy zmienić swoje życie, a szczególnie te bardziej utrwalone, jego aspekty - te, które mogą jawić się nam jako niezmienialne (w ogóle, albo w naszym przypadku, bo np. "ja to jestem...", "ja to zawsze...", Ja to nigdy...")

foto - źródło: Internet; ang.: "Twoja strefa komfortu; Tam, gdzie wydarza się magia."
A więc rozwój wymaga wychodzenia poza swoją strefę komfortu, podejmowania wysiłku i wyzwań, działania i myślenia inaczej niż jesteśmy przyzwyczajeni, niż to wygodne. To przeciwny kierunek niż "pójście na łatwiznę".
Rozwój życiowy oznacza wchodzenie na kolejne poziomy istnienia. W dodatku, jest to droga po spirali, a nie liniowa. Ale o tym już innym razem ;) Przebiega tak, że trzeba opuszczać znane miejsca, narażając się na niewygodę, by znaleźć lepsze dla siebie miejsca, gdzie przez pewien czas można poczuć się stabilniej i bezpieczniej, czy bardziej radośnie i entuzjastycznie. Ale po pewnym czasie znów dostrzega się pewne braki, odkrywa nowe wzorce i schematy do zmiany, czy zaczyna się mieć potrzebę czegoś więcej. I zabawa zaczyna się od nowa - trzeba wyjść z tego co było sferą komfortu, ale zaczęło uwierać, narazić się na niestabilność i wysiłek, by znaleźć kolejny port… na jakiś czas. I tak do końca życia... bo rozwijamy się całe życie, a czy chcemy czy nie, zmieniają się warunki wokół nas i my. I nie da się zatrzymać niczego "na zawsze" bez konieczności adaptacji i dopasowywania. W psychologii nazywamy to aktualizacją.
Jednocześnie warto mieć swoją strefę komfortu, w sensie posiadania życiowego azylu - bezpiecznego miejsca, do których można powrócić by odpocząć po pracy i stoczonych bojach, zregenerować się, nabrać sił. Trzeba jednak umieć zadbać, by ta strefa komfortu była świadomie zbudowana tak, by faktycznie spełniała swoją rolę. I faktycznie była azylem. I tak, czy inaczej trzeba umieć wychodzić poza nią.
Nie każde doraźnie wygodne miejsce ("miejsce" - w szerokim rozumieniu tego słowa) faktycznie będzie mogło spełniać w dłuższej perspektywie rolę zdrowego azylu, w którym możemy "ładować swoje baterie". Zwłaszcza, że mamy skłonność do przyzwyczajania się i to co znane staje się bezpieczne, wygodne, łatwe - i dlatego pożądane. Ale to może być zgubne - bowiem czasem jest to wspomniane znane zło i ono jawi nam się jako bezpieczniejsze, niż nieznane dobro.
Taki fałszywy azyl staje się więc w istocie naszym więzieniem. Zamyka nas w obszarach życia, w których nie możemy znaleźć prawdziwego spokoju i szczęścia. Jednak ich pozory i namiastki, w połączeniu z lękiem przed utratą nawet tak pozornego "szczęścia" sprawiają, że tkwimy w miejscu i powstrzymują nas od rozwoju.
Chęć uniknięcia wysiłku i trudności może wpędzać nas w pułapkę. I pozbawiać szansy na to, czego w życiu pragniemy najbardziej. Podobnie strach, niezdecydowanie, czy niechęć by zmienić swoje dotychczasowe sposoby myślenia, lub działania. Trzeba uważać, żeby wygoda i pragnienie uzyskania szybkiej i łatwej przyjemności nie kierowały naszym życiem. Bowiem to, co wartościowe często wymaga wysiłku, wymaga by się o to postarać. Rozwój wymaga, by umieć sprostać trudnym sytuacjom. Zdrowie wymaga, by umieć wybierać to, co dla nas dobre i cenić to ponad to, co chwilowo przyjemne. By się rozwinąć konieczne jest odrzucenie wszelkich protez i zastępników. Wymaga to znalezienia wewnętrznej zgody na pewien czas całkowitej utraty azylu, na czas nie-spokoju i znoszenia nie-wygody, a czasem nawet cierpienia. Trzeba podjąć decyzję o zrezygnowaniu z doraźnych korzyści, jakie daje nam sytuacja, w której tkwimy – a jakby ta sytuacja nie była dla nas szkodliwa, tkwimy w niej właśnie dlatego, że mamy też z tego jakieś zyski. Bywają one ukryte, nieoczywiste – by je zobaczyć i nazwać trzeba umieć spojrzeć prawdzie w oczy. Ale niechęć do zrezygnowania z łatwych i dostępnych od razu substytutów szczęścia to jeden z czynników, który uniemożliwia nam osiągnięcie prawdziwego szczęścia. Gdy zrozumiemy, co nas powstrzymuje przed dążeniem do tego, czego w życiu pragniemy będziemy mogli z tym pracować. I przezwyciężyć to. Tak więc trzeba umieć rezygnować z korzyści, które mamy w tej chwili w imię korzyści, jakie chcemy osiągnąć w dalszej perspektywie. Świadomie wybierając też brak jakichkolwiek korzyści i gratyfikacji, i niewygodę w okresie przejściowym. Bo szybko zmieniając jedną strefę komfortu na kolejną - tą która była najbliżej - daleko nie zajdziemy;) By zacząć chodzić samodzielnie w końcu trzeba puścić pomocną dłoń, lub odrzucić kule. I chodzić, Dopiero po tym, możemy nauczyć się też biegać i czerpać z tego radość. Ale to trwa. Rozwój wymaga, by zapłacić za niego pewną cenę. Jeśli stawka wygranej jest wysoka, to i cena bywa wysoka. Tak, jak rodząc się musimy utracić niebo, jakim jest łono matki i przedostać się przez drogę, która jest niczym piekło, by wreszcie trafić do prawdziwego świata i zacząć istnieć na zupełnie innym poziomie. Bowiem by dotrzeć do miejsc pięknych i magicznych trzeba najpierw pokonać swoją drogę. A by ją pokonać trzeba opuscić miejsce, w którym się jest. Tym to trudniejsze, im nam wygodniej. "Strefa komfortu" nosi swoją nazwę nie bez powod. Więc jak to zrobić? Zawsze tak samo - każda droga zaczyna sie od pierwszego kroku...
...A póżniej trzeba wytrwale stawiać kroki kolejne;) Gdy jest nam źle sięgamy po znane sobie sposoby, by poczuć się dobrze i często wybieramy to, co jest szybko dostępnym i łatwym „uśmierzaczem” dyskomfortu. Co na chwilę przynosi ulgę, lecz w dłuższej perspektywie mnoży problemy. Zdrowe wybory, które na dłuższą metę będą minimalizować ilość problemów i pomnażać wartość w naszym życiu są mniej atrakcyjne, bo często stanowią wyzwanie. Zwłaszcza na początku naszej drogi. Są to rozwiązania nowe, nieznane, trzeba dopiero nauczyć się z nich korzystać. Są to rzeczy spoza strefy komfortu. Zanim odnajdziemy spokój i komfort na nowo trzeba umieć znosić to, że jest nam źle - i to bez znieczulenia. I konsekwentnie stawiać czoła wyzwaniom i pragnieniu, by ze swojej nowej drogi zawrócić. Jest to konieczne tak, jak czasem trzeba poddać pacjenta bolesnej terapii narażając go na to, że jego stan się pogorszy - po to, by mógł odzyskać zdrowie i pełnię sił. Trzeba też nauczyć się akceptować niepewność. To, że nie mamy gotowych scenariuszy działania, wielu rzeczy nie wiemy, musimy szukać rozwiązań (wypracowywać rozwiązania) - i to nie tylko bez gwarancji sukcesu, ale mając w sobie gotowość zmierzenia się z ewentualną porażką. Musimy zaakceptować niepewność co do tego co mamy robić i jak, i co do tego, jakie będą rezultaty naszych działań. I wybierać ją ponad gwarancje, jakie dają znane sobie, dawne, wydeptane drogi. Lub gotowe rozwiązania podsuwane nam przez innych. Wyjście poza strefę komfortu oznacza konieczność zmagania się ze sobą, przezwyciężania nawyków i nie poddawania się swojej słabości. To, jak skok na głęboką wodę. I nawet jeśli na chwilę ulegniemy swojej słabości, opadniemy z sił, zaczniemy tracić wiarę - trzeba kontynuować swoje wysiłki. Żadna porażka nie zwalnia nas bowiem z konieczności podejmowania prób. Ma nas tylko uczyć i wzmacniać. Gubimy sie po to, byśmy mogli się odnaleźć:) Lepiej zrozumieć siebie i cele swojej podróży.
Nie jest łatwo podejmować taki wysiłek i narażać się na dodatkowe cierpienie, zwłaszcza gdy nie czujemy się dobrze. Ale często tak bywa, że to jest właśnie ta jedyna, właściwa droga. I to droga, w którą trzeba wyruszać, gdy jest nam źle. Ból - tak fizyczny, jak i psychiczny (czy należy to w ogóle oddzielać?) jest informacją dla nas. Mówi o tym, że coś jest nie tak i czymś trzeba się zająć. Nie jest doświadczeniem od którego należy uciekać - tylko doświadczeniem, które trzeba zrozumieć. Jest naszym drogowskazem.
By dojść w życiu do szczęścia i harmonii wielu z nas musi najpierw opuścić swój pozorny azyl i wybrać się w długą, niebezpieczną drogę podczas, której przyjdzie nam znosić niewygody, cierpienie i stawiać czoła wyzwaniom. Własnie to ma nam pomóc dotrzeć do miejsca "gdzie wydarza się magia". To dzięki trudom swojej drogi umiemy bardziej doceniać piękno miejsca, do którego zmierzaliśmy, cel swojej podróży. A pokonując trudności rozwijamy się i to my sami stajemy się piękniejsi. Buddyści uważają, że kwiat lotosu – symbol absolutnej harmonii i doskonałości – jest taki piękny i silny właśnie dlatego, że musi wzrastać w trudnych warunkach, na bagnistych terenach. Musi pokonać trudności - przebić się przez mroki, dążąc do światła, by wydostać się do życia na powierzchni i rozkwitnąć. Z ludźmi bywa podobnie. Dlatego lotos jest tak ważnym symbolem. I dlatego ważne jest, by umieć opuszczać strefy swojego komfortu i rozumieć dlaczego jest to potrzebne.
Gdy docieramy do kolejnego etapu w swoim życiu przekonujemy się, że zysk przewyższył koszty. Że cena może była wysoka, droga trudna, ale nagroda jaką otrzymujemy za swój wysiłek, jest większa niż się spodziewaliśmy. Tkwiąc bowiem w swojej strefie komfortu, poruszając się tylko w obrębie znanych sobie granic, tkwimy też w świecie ograniczonej świadomości i percepcji. I z jej poziomu nie jesteśmy w stanie wyobrazić sobie tego, co może nas czekać, gdy podejmiemy wysiłek wejścia na kolejny poziom istnienia. Dokąd dotrzemy, jak będziemy się czuć - kiedy się rozwiniemy. Jak jest, "gdzie indziej"? Jest to tak abstrakcyjne, że czasem trudno sobie to wyobrazić i w to uwierzyć. Przez to też czasem nie zdajemy sobie sprawy z tego, co tracimy – i to niestety wielu ludzi trzyma w miejscu. Warto opuszczać strefę komfortu - ale to, że warto można wiedzieć i poczuć dopiero, jak przejdzie się swoją drogę. Wcześniej można tylko w to wierzyć i być wytrwałym.
Wytrwałość, umiejętność znoszenia bólu i frustracji, odraczania gartyfikacji są niezbędne by do pewnych miejsc i doświadczeń w życiu dotrzeć. Warto się więc w nich ćwiczyć - ćwiczenie czyni mistrzem. Bo na końcu tej drogi jest szansa, że znajdziemy jakąś formę swojej abstrakcyjnej bajki, czy jakąś wersję "realizacji marzeń" i okaże się, że magia dzieję się naprawdę i jest całkiem realna:)
Życzę Wam i sobie byście zawsze znajdowali na to siłę
Druga część tekstu - pod zdjęciem powstała w marcu 2014 roku i był to tekst w sekcji "notatki" na Facebooku.
Dzielę się wpisami autorskimi - napisanymi przeze mnie. Jeśli chcesz coś ode mnie skopiować - fragment, czy cały wpis - uszanuj siebie, mnie i innych i podaj źródło.
ZEN ROOM
Magda Vesna Majewska
Icecasino-polska.net to najlepsze kasyno online, w jakim grałem. Szeroki wybór gier, atrakcyjne bonusy oraz szybkie wypłaty. Strona jest bardzo przejrzysta i łatwa w obsłudze. Zdecydowanie polecam każdemu!